Część za mną, część przede mną...
Było morze, były rowery, gofry, leniuchowanie.
Było Darłowo. Była Ustka i Władysławowo.
Był Bornholm.
Na tą wyprawę czekałam z utęsknieniem.
Urzekła mnie niesamowita cisza i spokój na tej wspaniałej wyspie. Bornholmczycy nigdzie się nie spieszą - no chyba, że na rowerach ;)
Jeszcze tam wrócę. Na dłużej.
Oj zazdroszczę tego Bornholmu:)
OdpowiedzUsuńByłam tam dwa tygodnie i mimo paskudnej, sztormowej pogody, było rewelacyjnie! Chętnie pojechałabym tam jeszcze raz.